Epilog.

Epilog.

Znów znalazła się na londyńskim lotnisku. Gdy poprzednim razem go opuszczała, miała duszę na ramieniu. Teraz wracała i po raz kolejny zaczynała wszystko od nowa. Złapała za rączkę walizki, uśmiechając się wdzięcznie do mężczyzny, który podał jej własność. Z dala rozpoznała znajomego taksówkarza, który zawiózł ją do siedziby Firmy pierwszego dnia, po przylocie z Francji. Kolejne wspomnienia uderzyły w nią, tak jak świeże powietrze, gdy wyszła na zewnątrz. Zagapiona nie spostrzegła, że nie tylko ona zamierzała skierować się do taksówek. Uderzyła w kogoś z całą siłą, a jej bagaże wylądowały na ziemi. 
-Przepraszam, ja...- zamilkła zaskoczona, rozpoznając w sylwetce coś znajomego. Spuściła wzrok, łapiąc szybko walizkę. Spojrzała na mężczyznę, którego przed chwilą potrąciła. -Przepraszam, nie zauważyłam.
Chciała szybko odejść, ale coś ją powstrzymało. On również ją rozpoznał. Jego tęczówki błądziły po jej twarzy.
-Camille- jego cichy głos wywołał u niej szybsze bicie serca.
-Shane.
Wypowiedziała jego imię ostrożnie, jakby bojąc się, że coś takiego może jej zaszkodzić. Jego zdrowa opalenizna potwierdziła plotki, które dotarły do niej jakiś czas temu. Gdy Black Mountain bezpowrotnie dążyło do upadku Collins Junior wyjechał z kraju, by stworzyć nowy biznes poza Londynem. Odgarnęła niedbale kilka kosmyków włosów, które wiatr zdmuchnął na jej czoło.
-Wróciłaś?- wyprostował się gwałtownie, przybierając stanowczą postawę.
-Tak. 
Milczał, nadal obserwując ją, jak najdziwniejszy eksponat muzealny.
-Może czas wszystko wyjaśnić i posłuchać prawdziwej wersji zdarzeń?- zapytała, gdy część jej pewności siebie wróciła. -Może nie będzie ona odbiegała mocno od tej, którą znasz, ale będzie prawdziwa.

THE END



A więc to koniec. Nie żałuję, że tak właśnie zakończyłam to wszystko.
To pierwsze moje opowiadanie, które zakończyłam tak jak chciałam i nie mam poczucia, że schrzaniłam. Jestem nawet z siebie zadowolona.
Ale przyszedł czas na odpoczynek. Mam nadzieję, że za jakiś czas wrócę z nowym opowiadaniem, ale najpierw krótka przerwa. 
Dziękuję, że ze mną byliście.

4 komentarze:

  1. Ech Ty, Ty ;p. Nadszedł czas, aby skomentować te moje zaległości. Dziewczyny dobrze zrobiły, że skończył to wszystko, wcześniej niż Drake zaczął maczać w tym palce. Tak, może nie doszło by do tego, że zakończą swoje zadanie. Aczkolwiek i tak Camille została przez kogoś odkryta, ale na nią nie doniesiono. W sumie nic złego nie robią, bo przecież wyjawiają brudne sprawy na zewnątrz. Ja wiedziałam, że tak będzie, że Shane się zakocha, Camille też i potem będzie głupio, bo dojdzie nienawiść i wszystko będzie źle, bo skończą się ich dobre relacje. Tak myślę, że wcale źle nie opisujesz pocałunków... chociaż przebrnęłam przez to, no niezbyt miło, ale z powodów takich, że ja takich scen nie lubię ;p. Ale źle Ci ta sytuacja z opisaniem nie wyszła. To, to "mózg", to dziwna sprawa była ;D. Ona tam się z nimi zakradła czy, co ona robiła? Opracowała jak się dostać? Bo albo to moja choroba, albo jakaś nieścisłość, spowodowało, że nie zrozumiałam. Ja to bym się bała trochę, przez cały czas byłby strach, adrenalina i żeby jak najszybciej stamtąd wyjść. Skoro było ciemno, chyba, że nie było... to nie powinien widzieć tego tatuażu... bo czym bliżej, tym się mniej widzi... chyba, że światło z latarki było blisko. Aczkolwiek można też trochę rozpoznać człowieka po sylwetce, ale to też potrzeba by było czegoś dodatkowego. Tak samo z tą sytuacją, kiedy miała wejść do jego gabinetu... krótkie spotkanie zamieniło się w dłuższe... w dodatku ja podejrzewałam, że może ją złapać... ale takie coś się nie stało. No jak ktoś prowadzi brudne interesy, to wcześniej czy później to wyjdzie na jaw, trzeba mieć tego świadomość. Skoro teraz się spotkali, to może nie wszystko stracone, może uda im się odbudować kontakt, zwłaszcza, że na razie obyło się bez krzyków... ale to na razie można tylko myśleć... bo zostawiłaś nas w niepewności, sam na sam z naszą wyobraźnią... A moja niekiedy jest dziwna ;D. Olka (wiesz jaka ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. W ogóle zauważyłam, że od jakiegoś czasu zakończasz opowiadania, a nie je zawieszasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. [Kasmilka]
    mil;osc tylko dedna Naprawde ladnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne opowiadanie, bardzo szybko się czytało. Cały czas umierałam z niecierpliwości, o co chodzi, do jakiej organizacji bohaterki należą, czekałam na wybuchy i pościgi, i choć ich nie było, nie zawiodłam się. Miałam tylko cały czas wrażenie, że to raczej kontynuacja lub fragment większej całości.
    Jeśli wpadasz tu jeszcze czasami i przy okazji nie brzydzisz się fantastyką, możesz zajrzeć też do mnie:
    http://preludiumofwyverntrylogy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń