[01]

Pierwszy.

Charlie Herbert przygładził dłonią przerzedzoną czuprynę. Z chęcią wróciłby do czasów, kiedy jego głowa pokryta była bujnym zarostem, opadającym loczkami na jego czoło. Westchnął ciężko i poprawił szelki, które przytrzymywał jego spodnie przed upadkiem. Nie grzeszył młodością, ale jego uśmiech świadczył o tym, że w czasach swojej świetności potrafił uwieść każdą damę. Jednak jego życie od tamtego czasu się zmieniło. Wiele nerwów sprawiło, że jego włosy zaczęły odłączać się od głowy, powodując powoli łysinkę. Westchnął ciężko i spojrzał na dwie osoby siedzące przed jego biurkiem. Na pierwszy rzut miał wrażenie, że pomiędzy nimi jest lustro, a przed nim siedzi tylko jedna osoba. Ale kiedy przyjrzał się bardziej, widział różnice. Obie postacie chciały się od siebie różnić na siłę. Pierwsza z nich siedziała z dumnie uniesioną głową, nogą założoną na nogę, bawiąc się kosmykiem blond włosów. Mocny, ciemny makijaż uwydatniał jej zalotne spojrzenie i długie rzęsy. Była pewna siebie, na to wskazywał też sposób jej ubioru. Pospolitość? Nie w jej przypadku. Czarna sukienka, opinająca się na jej ciele momentami przypominała gorset. Jednak jej bladoróżowy sweter uspakajał jej wygląd. Kiedy Charlie spojrzał na dziewczynę siedzącą obok niej mógł się tylko zastanowić w jaki sposób te dwie mają tak wiele wspólnego? Druga dziewczyna, w odróżnieniu od sąsiadki nie wyróżniała się niczym. Stare, znoszone już trampki, których kolor odbiegał mocno od oryginalnego i jeansy. Niespotykana marynarka, której nie można było znaleźć w żadnym sklepie, ukrywała czarną bokserkę. Kilka bransoletek pobrzękiwało przy każdym ruchu jej dłoni. Mężczyzna jeszcze raz spojrzał w ich akta. Bliźniaczki, które tak bardzo się od ciebie różniły. Jednak ubierzmy je tak samo, zmyjmy makijaż, włosy ułóżmy w artystyczny nieład. Czy wtedy udałoby ci się je rozróżnić? Nie sądzę. Siostry dało się rozróżnić jedynie po charakterze, sposobie bycia, ubioru, czy mówienia. 
-Camille, Mireille...-zaczął mężczyzna, znów wzdychając ciężko. Zadymione pomieszczenie nie sprzyjało pracy, a przede wszystkim jego astmie. Odkaszlnął i zajął swoje miejsce. Zmierzył bliźniaczki wzrokiem i wziął w dłonie teczkę.- Wasze ciągłe kłótnie nie wspomagają wydajności naszej pracy. Dziewczyny...Proszę was... spróbujcie schować wszelkie urazy w kieszeń, kiedy tu wchodzicie. Jesteście teamem do diabła! Po co nam team, który nie potrafi współgrać? 
-Zawiodłyśmy cię kiedyś Charlie?- zapytała jedna, stawiając nogę na podłodze. Mężczyzna usłyszał cichy stukot jej obcasa.
-Nie, muszę przyznać że jesteście niezawodne. Jednak byłybyście jeszcze lepsze, gdyby udałoby się wam dogadać. Jestem tego pewny. 
Charlie poluzował krawat i napił się wody. Czuł jak ciecz przepływa przez jego wysuszone gardło, dając uczucie ulgi. Wielokrotnie zgłaszał prośbę o zamontowanie oczyszczacza powietrza w gabinecie, ale nadal się nie doczekał. Klimatyzacja działała, ale pyłki unoszące się w powietrzu tylko go drażniły. Uniósł wzrok i spojrzał na dziewczyny, które nadal uparcie się w niego wpatrywały. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. To on wprowadził je do Firmy i pomógł stawiać pierwsze kroki w nowym interesie. Był ich opiekunem i miał słabość do tych dwóch, całkiem różnych osobowości.
-To na dzisiaj wszystko dziewczęta. Myślę, że jeśli nie macie żadnej papierkowej roboty, możecie iść do domu. Jutro widzę was tutaj punktualnie. Dostaniecie nowe zlecenie.
Z ukrytym podziwem patrzył jak równocześnie się podnoszą i uśmiechają do niego. Ich głosy zabrzmiały w tym samym czasie. Zaśmiał się cicho, kiedy wymieniły spojrzenia i bez słowa wyszły z gabinetu. Jego dłoń odruchowo powędrowała do krawata. Po chwili zdjął go i odrzucił na bok. Musiał sam przed sobą przyznać, że mimo iż nie chciał, miał tutaj swoje ulubienice. Odłożył na bok ich kartoteki i zajął się pracą. Wystarczyło podjeść tylko do jego biurka, by móc dostrzec zdjęcia dziewczyn. Camille i Mireille De Vietle. Bliźniaczki z dość zaskakującą przeszłością. 
-Podwieźć cię młoda do domu?- zapytała Mireille, przeglądając się w szybie. Poprawiła włosy i wygładziła sukienkę. Zerknęła na siostrę i zaśmiała się widząc jej minę.- No co?
-To, ze jesteś starsza ode mnie o trzynaście minut, to nie znaczy że możesz się do mnie zwracać per „młoda”- burknęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Wywróciła oczami, widząc jak siostra poprawia makijaż nie zwracając uwagi na spojrzenia połowy męskiego personelu. 
-Podwieźć cię, czy nie?- jej lekki ton wskazywał na to, że wcale nie przejęła się słowami siostry. 
Mireille. Tej dziewczyny nie dało opisać się w jednym zdaniu. W jaki sposób tak krótko opisać jej niezwykły charakter, uwodzicielskie spojrzenie i zniewalający uśmiech? Każdy kto ją spotkał był pod wrażeniem jej pewności siebie i podejmowanych decyzji. Mimo że była szalona, urazy do innych skrywała głęboko w sobie i bardzo długo. Nie była w stanie szybko przebaczyć, ale za to potrafiła idealnie to ukryć. Jej niechęć sprawiał fakt, ze jej własna siostra potrafiła rozgryźć ją w czasie jednego mrugnięcia oka. Fakt pozostaje faktem, choćby nie wiadomo jak mocno nie chciałyby mieć ze sobą nic wspólnego, łączyło ich te samo DNA. 
-Dziękuję, ale tym razem spasuje. Mam autobus.
Mireille wzruszyła tylko ramionami, prostując się. Ostatni raz poprawiła włosy i spojrzała na siostrę. Pomachała bliźniaczce, chociaż w jej przypadku było to jedynie poruszanie palcami. Nie wypowiadając ani słowa ruszyła w kierunku windy, by po kilku sekundach zniknąć za jej drzwiami. Camille westchnęła cicho, ruszając w ślad za siostrą. Jak zwykle opanowana, bez ukazywania zbędnych emocji. Czekała na windę, wpatrując się w jej metaliczne drzwi. Nie uśmiechała się , nawet nie próbowała tego na sobie wymusić. 
-Camille!- dziewczyna odruchowo drgnęła i odwróciła się.  Na jej usta wpełzł delikatny uśmiech, kiedy spostrzegła idącego w jej kierunku młodego mężczyznę. Był jedyną osobą w firmie, z którą doskonale się dogadywała. -Uda ci się przygotować na jutro dokumenty? Sprawa przyspieszyła.
Dziewczyna zmarszczyła nos. Jej ledwo widoczne piegi na nosie poruszyły się zabawnie. Gra świateł tylko to uwydatniała. Nie uszło to również uwadze mężczyźnie. Nie mógł powstrzymać szczerego uśmiechu. Zwykły gest dziewczyny, zamienił się w coś niezwykłego. Cichy gong oznajmił przybycie windy. Dziewczyna szybko weszła do środka i nacisnęła guzik z odpowiednim piętrem. Dotychczas biała oblamówka zajaśniała niebieskim światełkiem.
-Postaram się. Powiedz Jonas'owi. Niech wyśle mi wszystkie informacje na pocztę- głos dziewczyny odbił się echem po wnętrzu windy. Po kolejnym cichym gongu drzwi zaczęły się zasuwać. - Nie zapomnij.
Dodała, doskonale wiedząc że chłopak i tak już nie usłyszy. Oparła się o ściankę windy, przygryzając wargę. Czekała ją praca do późna, ale nie mogła kogoś zawieść. Nie zniosłaby tej myśli, że przez nią coś nie odniosło skutku. Kiedy winda zatrzymała się na kolejnym piętrze, a do środka wsiadła wysoka brunetka, usta Camille wykrzywiły się w grymasie. Miała ochotę uciec, byle nie przebywać w tym samym pomieszczeniu co dziewczyna. Alexandra Richardson nie była usposobieniem dobra i szczenięcej miłości. Postawa wysokiej kobiety  przypominała szykującą się modliszkę do skoku. Jakże trafne było to określenie. Więc jeśli czytelniku spotkasz na ulicy kobietę, która idzie z dumnie uniesioną głową, spogląda na ciebie z pogardą, a na jej szyi lśni złoty łańcuszek z maleńkim serduszkiem, mam dla ciebie radę. Uciekaj! Kobieta ta potrafiła zyskać sympatię każdego, kogo uważała za znaczącego. Stawała się wtedy miła, czuła i wyrozumiała. Jaka była naprawdę? Dążyła do celu po trupach, poświęcenie innych ludzi było dla niej nic nie znaczące. Pomiędzy nią, a Camille wielokrotnie dochodziło do spięć. Jednak zwykle wyglądało to tak, że panna Alex wypowiadała swój monolog, patrząc z pogardą na naszą małą znajomą. Ta jednak tylko krótko ripostowała i odchodziła jak najszybciej. Nie lubiła się kłócić, ale nie potrafiła utrzymać neutralnych stosunków z Alexandrą. Wszyscy w otoczeniu mieli ją za młodą kobietę, którą można do rany przyłożyć. Nieliczni tylko poznali się na jej prawdziwym wnętrzu.
-Camille... ty znów tu?- pogardliwy wzrok kobiety omiótł postać dziewczyny, która tylko modliła się, by winda w końcu się zatrzymała na jej piętrze.- Charlie dał wam wolne? Ten mężczyzna widocznie was faworyzuje. Wzięłabyś się w końcu do pracy.
-Alexandra?- Camille uśmiechnęła się w jej stronę sztucznie, widząc jak winda zbliża się do jej celu.- Ładna sukienka. Ale czy mi się wydaje, czy jednak pogrubia cię w biodrach?
Ta niezbyt błyskotliwa uwaga potrafiła wytrącić z równowagi naszą modliszkę jak nic innego. Przesadnie dbała o wygląd, więc najmniejsza uwaga doprowadzała ją do szału. Wychodząc z windy dziewczyna obejrzała się za siebie. Richardson oglądała się dokładnie w  błyszczącej ściance windy, przygładzając obcisłą sukienkę. Prychnęła cicho i wyszła z gmachu. Kiedy przekroczyła próg przywitał ją chłodny podmuch wiatru. Mimo lata i obowiązkowej ładnej pogody, było wręcz odwrotnie. Deszcz, wiatr i niemiłosierny chłód panował od kilku dni. Słońce jednak wygląda nieśmiało zza chmur, jakby bojąc się ze ktoś zaraz znów je zasłoni. Kiedy jednak tak się nie dzieje, posyła w naszym kierunku ciepłe promienie. Więc swobodnie możemy wyciągnąć ku niemu twarz i rozkoszować się ciepłem. Uśmiechnij się i spójrz w niebo, przymykając powieki. Słońce przyjemnie drażni twoją skórę, a policzki przybierają różowy odcień. Kiedy jednak ponownie otwieramy oczy, wracamy do szarej, przeklętej rzeczywistości, która każdego dnia przykrzy się coraz bardziej i bardziej. Aż pewnego dnia otwierasz oczy i masz dość swojego własnego życia. To tak jakby w jednej chwili zapragnąć końca wszystkiego. Ale odrzucasz szybko od siebie te myśli, wstajesz i zaczynasz kolejny dzień, nie różniący się niczym od poprzednich. Camille westchnęła cicho, wsiadając do autobusu. Przeprawa przez miasto o tej porze nigdy nie należało do najprzyjemniejszych. Bo co w podróżowaniu zatłoczonym autobusem w godzinach szczytu mogło być przyjemne? Jedynie moment, w którym dostrzegasz swój  przystanek i możesz wydostać się z pojazdu. Zaczerpnąwszy świeżego powietrza, Camille uśmiechnęła się lekko.  Lekkim krokiem ruszyła w kierunku kamienicy, od której dzieliła ją zaledwie jedna przecznica. Wchodząc po spróchniałych schodach, nie zwracała już uwagi na ich skrzypnięcia. Z czasem można przywyknąć do drażniących odgłosów. 
-Dzień dobry Panie D.- obdarzyła sąsiada uprzejmym uśmiechem, siłując się chwilę z zamkiem. Kamienica, w której mieszkała nie należała do najnowszych. Wyszczerbione cegły, stare schody i okna które wymagały wymiany. Zerknęła w stronę sąsiednich drzwi, słysząc przy okazji dźwięk przeskakującego zamku. Starszy mężczyzna opatulił się szczelniej kurtką, wsuwając klucze od swojego mieszkania do kieszeni. -Nie będzie potrzebny parasol. Dzień zapowiada się bardzo pogodnie.
Nie czekając na odpowiedź mężczyzny, weszła do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Zrzucając ze stóp trampki, zawiesiła marynarkę na wieszaku. Jak zwykle panowała tu cisza. Po jej charakterze można było spodziewać się idealnego porządku, nic bardziej mylnego. Bałaganu panującego w mieszkaniu nie można było nazwać chaosem, ale pod granice porządku również nie mógłby zostać przypisany. Wchodząc do jednego z pokoi, przywitała ją ciemność, która ustąpiła dopiero wtedy, kiedy dziewczyna odsłoniła ciężkie zasłony, pozwalając promieniom słonecznym wedrzeć się do pokoju. Kilka godzin później słońce skryło się zza horyzontem, a na czystym niebie pojawił się księżyc. Camille pochylona nad notatkami i laptopem co chwilę wystukiwała coś na klawiaturze maszyny do pisania. Upijając kolejny łyk kawy, skrzywiła się. Nie lubiła tego smaku, ale tylko ona mogła postawić ją na nogi. Północ już dawno minęła, a ona miała przed sobą jeszcze sporo pracy. Jej palce coraz wolniej uderzały w klawisze, a umysł coraz bardziej domagał się odpoczynku.
W Firmie jak zwykle wrzało. Nie było dnia, w którym to miejsce było spokojne. Nawał pracy, kolejne zlecenia, problemy, zaginione papiery i wiele innych czynników mogło doprowadzić do bólu głowy.
-Jonas, nie widziałeś Drew'a?- do jednego z gabinetów swobodnie weszła Camille, rozglądając się po jego wnętrzu.- Mam dla niego dokumenty.
-Już jestem- słysząc głos za sobą, dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła delikatnie pod nosem.-Co tam dla mnie masz?
-Na ten moment jesteś Georg Stan. Facet umarł rok temu, miał firmę budowlaną. Jeśli wprowadzą te dane do komputera, potwierdzą  wszystkie informacje, a jednocześnie nie wykluczą Ciebie. Nie będą w stanie sprawdzić, czy Georg żyje. Pochodzisz z północnej Karoliny, nie masz żony, twoi rodzice umarli, nie masz nikogo. Firma upadła trzy lata wstecz, więc teraz poszukujesz nowych możliwości- Camille podała mężczyźnie teczkę z dokumentami, obdarzając go lekkim uśmiechem.- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tylko dowód dostaniesz jutro, nie zdążyłam go jeszcze zrobić. Posługuj się prawem jazdy. Powodzenia.
Mężczyzna nie zdziwiło żadne słowo dziewczyny. W tej firmie było to na porządku dziennym. Kiedy ktokolwiek musiał ruszyć na pracę w terenie, Camille idealnie fałszowała dokumenty. W końcu to właśnie dzięki tym zdolnością została zauważona. Przez okres, kiedy pracuje w firmie, nie było przypadku by ktokolwiek rozpoznał falsyfikat dokumentu. To było pomocne. Przecież nikt nie dostaje się do Firmy bez powodu, każdy musi mieć to coś. A bliźniaczki to posiadają. Jeszcze nie raz zaskoczą wszystkich. 
***
A więc pierwszy rozdział już za mną. Po części jestem z niego zadowolona, natomiast z drugiej strony już nie. Jednak ocenę pozostawiam Wam.

13 komentarzy:

  1. Trafiłam na tego bloga (jak zwykle się tak dzieje) zupełnie z przypadku. Zabrałam się za czytanie natychmiastowo, chociażby ze względu na to, że póki co jest tylko jeden rozdział, tak więc będę mogła być na bieżąco.
    Motyw z bliźniaczkami jest dobrze rozplanowany. To dobry sposób na zmylenie zarówno przeciwnika, jak i czytelnika, bo masz naprawdę duże pole manewru i możesz dać się ponieść fantazji, ale pamiętaj, że wybrałaś temat dość wymagający, gdyż musi zachować sens logiczny, jak i teoretyczny. To, że dziewczyny są tak różne od siebie, zapewne przysporzy im wiele kłopotów w przyszłości, ale może się również okazać całkiem pomocne. Trudno powiedzieć, która bardziej mi przypadła do gustu, ale to zapewne wyjdzie w praniu. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na konkretny rozwój wydarzeń.

    / orchardofhearts.blogspot.com
    / leagueofdreams.blogspot.com

    Tacos rule,

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostawiłaś komentarz u mnie, więc postanowiłam zajrzeć do Ciebie i muszę przyznać, że podoba mi się to opowiadanie. Zaciekawiłaś mnie, a to już ogromny plus. No i o co chodzi z tą całą Firmą, hm?
    Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, zostawiłaś komentarz na moim blogu, więc postanowiłam wpaść. Cóż, bardzo podoba mi się forma opowiadania - dwie bliźniaczki: jednocześnie identyczne i całkiem różne. Do tego jeszcze agentki specjalne... Uuuu, zapowiada się bardzo, ale to bardzo ciekawie. Alexandra - cóż, bardzo mi kogś przypomina (niekoniecznie jednak Olę, z którą piszę bloga). Tworzenie "tych złych" postaci może być wielką frajdą - wiem z doświadczenia.
    Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak poprosić o informowanie o nowych notkach: na blogu lub gg - 41268517.
    Pozdrawiam i zapraszam na milosne-rozgrywki.blogspot.com na rozdział drugi.
    Confiance

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi sie, naprawdę mi się podoba. Polubiłam postać Camille, jednak mam wrażenie, że jej siostra bliźniaczka może odgrywać ciekawszą rolę. Czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie, na nowe opowiadanie.
    http://live-fast-dont-forget-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się rozdział podoba ;). Co do dziewczyn, to wolę Camille (nie wiem jak odmienić, czy to się w ogóle odmienia...). Jakoś wolę ludzi takich bardziej mniej eleganckich? No coś w ten deser. Aż Ty mendo ;P, stwarzasz bohaterkę o moim imieniu w innym jeżyku i taką wredną babę ;P. Wstydziłabyś się ;P. Za wiele na razie w ogóle nie można powiedzieć, bo dopiero, co zaczynasz opowiadanie, stopniowo nas informujesz o charakterze bohaterek jak i czym się zajmują, choć to nadal nie jest jeszcze do końca dla mnie wyjaśnione. Jest coś dobrego w tym, kiedy stoisz w zakorkowanym autobusie... możesz pospać, możesz porozmyślać, możesz porobić coś, co masz w tej chwili, a nigdy nie starcza Ci na to czasu. No i także zależy od tego, czy chcesz tam się znaleźć tam, do czego jedziesz. Taki mały błąd: zwrotów grzecznościowych się nie używa w opowiadaniach. Ale to tam się każdemu zdarza, więc ;). Mam taką małą prośbę albo... propozycje tymczasową... mogłabyś zmienić lekko kolor czcionki lub tła na taki, aby nie był taki sam? Tymczasowe, dlatego, że staram się tatę namówić, ale to jest naprawdę trudne... No, ale jak się nie zgodzisz, to sobie nadal będę zaznaczać myszką... ;P. Pozdrawiam, Olka (granice-sprawiedliwosci)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałąm i bardzo mnie zaciekawił ten pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że kolejne też bedą mnie zadziwiać i "ciągnąć" do Ciebie, a raczej twojego opowiadania. mam nadzieję, że poinformujesz mnie o kolejnym odcinku. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby to była firma, w której są tajni agenci. Biorą sprawy i pracują pod przykrywką, to by się właśnie zgadzało. Ale mogę się mylić.
    Rozdział fajny, czekam na kolejny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę ciekawie zapowiada się twoje opowiadanie. Będę z niecierpliwością wyczekiwać nowego rozdziału.
    Życzę weny i mam nadzieję, że niebawem opublikujesz drugi rozdział i nie dasz czytelnikom długo trwać w niecierpliwości!
    Mogłabyś zajrzeć do mnie na bloga? Dopiero zaczynam, więc byłoby mi bardzo miło gdybyś wyraziła swoją opinię. :) Z góry dziękuję!
    http://prawdziwe-odbicie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie się zapowiada ;)
    Cześć, zapraszam na 13 rozdział. Zapraszam do czytania i komentowania.
    without-you-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. I like it!
    Przeczytałam od pierwszego słowa do ostatniej kropki - wciągające i mające to coś. Camille i Mireille - bliźniaczki, które nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego? W takim razie ja to tak odczytałam. Są jak ogień i woda. I to mi się podoba! Zapowiada się naprawdę fascynująca historia. Skoro pierwszy rozdział taki udany to kolejne będą jeszcze lepsze, znając życie. :)
    Stwierdzam fakt, że masz talent dziewucho!:) I Ci go cholernie zazdroszczę:)
    Pozdrawiam i weny życzę!
    A poza tym zapraszam na pierwszy rozdział! Tak, tak, tak! Wreszcie się pojawił :D
    irysy-mentolowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pod wrażeniem ponieważ po pierwsze fabuła jest dość nietypowa i ciekawa, a po drugie piszesz jak zawodowa pisarka! Nie ma ani odrobinę amatorstwa w tym co piszesz :)U mnie pojawił się nowy rodział :)
    girl-sex-drugs.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod wrażeniem ponieważ po pierwsze fabuła jest dość nietypowa i ciekawa, a po drugie piszesz jak zawodowa pisarka!
    Musiałam to skopiować, ponieważ nie wiedziałam, jak w kilku prostu zdaniach opisać to, co czuję ! <3
    zapraszam Cię na http://make-me-happy8.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. o jezu . Jak ty piszesz dziewczyno ? zawodowa pisarka ? masakra ♥ kocham twoje pisanie i biorę się za cd . trafiłam tu w dość typowy sposób jak 'spam' a tu BAM , przeczytałam i nie mg przestać ♥ zapraszam Cię do mnie : you-world-my-world-own-world.blogspot.com
    friend-of-famous.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń